top of page

Historie z życia wzięte - rozstania

Historia z Pamiętnika osoby prowadzącej Rodzinny Dom Dziecka w Warszawie.


„w sobotę najstarszy starszak opuścił nas i powędrował na własnych nóżkach do swojego domu.

Tydzień wcześniej Piąty dołączył do Czwartego (pamiętacie braci którzy kolejno trafiali do nas)

Ze zdjęcia zrobionego w październiku nie ma już u nas nikogo.

Gdy stworzyliśmy rodzinę zastępczą i zaczęliśmy nasze życie z dziećmi pierwsza chwila zwątpienia przyszła wtedy, gdy musiałam oddać do adopcji moje pierwsze dziecko, dziewczynkę, która spędziła u nas swoje pierwsze siedem miesięcy życia. Tęskniłam, płakałam, spałam z jej ubrankiem...

Po 11 latach jest ciut lepiej. Poznaję rodziców adopcyjnych, którzy przychodzą do nas zobaczyć i poznać swoje dziecko. Taki cud narodzin. Widzę ich radość, czasem niedowierzanie. Widzę miłość od pierwszego wejrzenia, a czasem powolne oswajanie się z nowym członkiem rodziny.

Przyjeżdżają potem do nas. Uczą się dziecka, a dziecko uczy się swoich rodziców. Widzę jak rodzą się pierwsze, jeszcze kruche więzi...

A potem...​?

A potem wypuszczam moje, a jednak już nie moje, dziecię w świat. Wyposażone w miłość i same dobre wspomnienia. Z przekonaniem, że będzie szczęśliwe. I cieszę się, naprawdę bardzo się cieszę.

Tylko jak to wytłumaczyć sercu, które ciągle tęskni...”.

bottom of page