Misio Z.
Mieszkam gdzieś niedaleko, a może nawet całkiem blisko Ciebie, może spotykamy się na placu zabaw lub w piekarni, gdzie sprzedają te pyszne bułeczki, które kupuje mi mama, no właśnie MAMA, to już moja trzecia mama. Nie wierzysz? Pewnie urodziłem się tak jak Ty w szpitalu, mama była obok, byłem trochę wystraszony i poznawałem wszystko wokół, znałem głos mamy, więc gdy do mnie coś mówiła było mi całkiem dobrze.
W szpitalu mama miała inny głos, spokojniejszy. Głos różny od tego z brzuszka, gdy byliśmy jeszcze razem. W szpitalu trochę chorowałem, nie czułem się dobrze ale było cicho i spokojnie. Jak mama nosiła mnie jeszcze w sobie, to było głośno, dużo różnych hałasów, dużo nieznanych mi głosów, mama często krzyczała. Czasami, gdy coś jadła, czy piła ona robiła się szczęśliwa, radosna ale ja jakoś słabo się po tym czułem. Nie lubiłem tego uczucia, czasami mocno kopałem i skakałem, żeby jej powiedzieć, że mi się to nie podoba, ale ona jakoś nie zwracała na to uwagi.
Mama wyszła ze szpitala, ja musiałem tam zostać bo doktor mówiła mi, że jestem chory, i że coś ze mną nie tak. Mama obiecała do mnie przychodzić ale chyba jakoś nie mogła bo nie była zbyt często, i to tylko na chwilę. Bałem się, że to ja coś narozrabiałem, ale co? Tego do dziś nie wiem, więc tak sobie tam leżałem, nie chciałem zdrowieć bo i po co?
Byłem na dużej sali i tam też były inne dzieci i ich mamy, ja byłem sam. Mamy innych śpiewały kołysanki, słuchałem i słuchałem, to było bardzo miłe. Choć nikt mnie nie tulił, to te dźwięki bardzo mnie uspokajały.
Mijały dni i noce, panie pielęgniarki mówiły, że strasznie dużo krzyczę, i że nie jestem zbyt grzeczny. Wiesz, chyba byłem grzeczny, tylko tak dużo mi brakowało… CIEBIE MAMO.
Któregoś dnia, gdy słońce przez okna bardzo świeciło była u mnie mama, potem przyjechała ta druga i wujek. Rozmawiali z mamą, pielęgniarkami i lekarzami.
Ta druga, która nazywa się ciocia cały czas na mnie patrzyła i uśmiechała się. Mama ta pierwsza pogłaskała mnie i już jej więcej nie widziałem. Wiesz, nie wiedziałem, że już nigdy nie będzie moją ukochaną mamą, i że tego dnia tak wiele się zmieni, a zmieniło się wszystko.
Ze szpitala pojechaliśmy do domu. Myślę, że dom to takie ładne słowo. Czekały na mnie dzieci i babcia. Ojej, ale ich było dużo, każdy chciał mnie dotknąć, zobaczyć. Trochę się bałem, ale to było nawet miłe.
Powiem ci, że było mi dobrze. Ciocia i wujek tulili mnie dużo. Ciocia dużo śpiewała jak tamte mamy w szpitalu. Czasami coś mi dokuczało i bardzo płakałem ale ciocia mówiła, że jestem najgrzeczniejszym bobasem jakiego poznała, więc chyba te pielęgniarki nie miały racji.
Mijały dni, dużo jadłem, mało spałem, rosłem i nawet wszyscy mówili, że jestem piękny, to miłe, jak mi tak mówili.
Ciocia denerwowała się czasem, jak mieliśmy się spotkać z mamą, a ona nie przychodziła. Tak sobie myślę, że może coś ją zdenerwowało, coś zrobiłem, może to, że mieszkam z drugą, sam nie wiem.
Jak już byłem z mamą to starałem się być bardzo miły. Jednak czasami bardzo na tych spotkaniach płakałem, nie byłem już pewny, że to ona – mama.
Mama chyba jakoś nie umiała mnie nosić czy nakarmić, było mi niewygodnie, nie chciałem do niej tylko do drugiej, tej co nazywa się ciocia. To ona i wujek wiedzieli, jak mnie nosić i tulić, ciocia śpiewała bez przerwy, ja lubiłem jej słuchać, a ona mówiła, że uwielbia to robić. To dzięki mnie mogła dużo śpiewać. Wszyscy mówili, że mnie kochają, dzieci mnie kochali i ja tez pokochałem ich bardzo.
Wszyscy chcieli się ze mną bawić, rozmawiać ze mną, bo już trochę umiałem, fajnie że moje „aeee” budziło tyle radości u wszystkich.
Pamiętam, że była tylko jedna rzecz, którą mógł robić tylko wujek, tylko on mógł mnie myć. Z innymi się bałem, a z nim to nawet to bardzo polubiłem.
Ciocia i wujek czasami bardzo się martwili, mówili o tym, gdy myśleli, że śpię, a ja nie spałem za dużo w ogóle, więc słyszałem coś o sądach., jakiś sprawach, lekarzach, mojej mamie. Tyle słów, których nie rozumiałem, ale czułem niepokój.
Później było już dobrze, moja mama przyjechała na spotkanie, ciocia się ucieszyła, odetchnęła. Mi to spotkanie jakoś się nie podobało, mama był jakaś dziwna i brzydko pachniała, czułem to, gdy dawała mi buzi. Płakałem. Ciocia tez coś zauważyła i poprosiła ją, aby mnie oddała. Potem już jej nie widziałem, wróciliśmy do domu.
Wieczorem, gdy myśleli, że śpię, ciocia bardzo płakała i mówiła wujkowi, że ona nie rozumie, jak matka takiego fantastycznego (to było miłe) dziecka mogła mu coś takiego zrobić. Mówiła coś o promilach, policji, ale ja tego nie widziałem. Czas mijał a ja coraz bardziej kochałem moją rodzinę, dowiedziałem się, że nazywamy się „zastępcza”, nawet ładnie. „Miś Zastępczy” nawet pasuje. Ciocia i wujek zabrali nas na wakacje, słyszałem szum lasu, szum morza, było ciepło. Tak, to ciepło od cioci i wujka będę pamiętał najbardziej. Dlaczego pamiętał?
Wróciłem do domu, znowu było nerwowo, jakieś telefony. Po jednym ciocia płakała, mówiła, że to nic, że to ze szczęścia, ale jej oczy się bały. Bałem się i ja. Nie wiem czego, ale się bałem. Wieczorem ciocia tuliła mnie mocniej niż zwykle, wujek dłużej kąpał. Wiedziałem i czułem, że coś się zmienia.
Rano dzieci poszły na spacer z wujkiem, w domu było dziwnie cicho, ale zaraz potem przyszli goście. Pan i trzy panie. Pan i Pani płakali, jak na mnie patrzyli, nie wiem czemu, bo wszyscy się zawsze do mnie uśmiechają, ciocia mówi, że jestem ładny, a oni w płacz.
Od tego dnia przychodzili codziennie, już nie płakali, nawet ich polubiłem, ale u cioci było najlepiej. Nie wiem jak, ale znowu, gdy myśleli, że śpię, mówili jakieś dziwne słowa. Sąd, styczność, adopcja, rodzina… ej, ja mam moją rodzinę: mamę tą drugą, wujka, dzieci i nazywamy się Zastępczy. Czy ja coś znowu zrobiłem, że ktoś chce mnie zabrać?
Lubię Pana i Panią, lubię jak mnie noszą, tulą, bawią się, ale rodzinę już mam i nigdzie się nie wybieram. Ale i tym razem nikt mnie nie słucha. Ci nowi mówią, że chcą być moimi mamą i tatą, ja chyba nie chcę, nie jeszcze raz. Co zrobiłem, że Zastępczy mnie nie chcą?
No i stało się… druga spakowała moje najukochańsze rzeczy i dała trzeciej. Trzecia dziękuje i tuli drugą. Pierwszej już prawie nie pamiętam. Co ze mną nie tak, że mnie oddają? Chyba już nie lubię drugiej i wujka, dzieci lubię nadal, ale one zostają, a ja nie.
Trzecia i tata mówią, że mnie kochają, że chcą, żebym był z nimi już na zawsze. A mi jest źle, nie wiem czy kocham i kogo. Nie wiem, czemu muszę iść dalej. Widziałem, że ciocia i wujek płaczą. Nie wiem czemu, czy dlatego, że im mnie brakuje, czy ze szczęścia, że mnie już nie ma z nimi – tak druga mówiła niedawno.
Sam nie wiem kim jestem, gdzie i czemu to tak się zmienia. Nie lubię tych zmian, ktoś to źle wszystko wymyślił. Czy ja mogę wierzyć w, to dziwne słowo „na zawsze”? Chyba teraz nie…
Ciocia mówi, że mam już rok. Coś takiego, tylko rok, a mam już pierwszą, drugą i trzecią, podobno na zawsze… Tęsknię za drugą, wujkiem i dziećmi, ale gniewam się, że mnie nie chcieli i oddali do trzeciej.
autor: Urszula